Siatkarki Energi MKS Kalisz przegrały sobotnie spotkanie z ŁKS-em Commercecon Łódź 1:3, ale swojej postawy nie muszą się wstydzić. W konfrontacji z wicemistrzem kraju zagrały jak równy z równym. Do tie-breaka zabrakło niewiele.
To był kolejny dobry mecz podopiecznych Mariusza Wiktorowicza. Kilka dni wcześniej, w Policach, postawiły się mistrzyniom Polski. W sobotę, tym razem we własnej hali, poprzeczkę zawiesiły wysoko nie mniej wymagającemu rywalowi. Trudy spotkania z kaliskim beniaminkiem odczuły wicemistrzynie kraju z łódzkiego ŁKS-u.
To, że są nieprzewidywalne, a faworyzowanym rywalkom nie pozwolą przejść przez mecz spacerkiem, siatkarki Energi MKS udowodniły już w pierwszym secie, kiedy przegrywając 8:14, zdobyły siedem punktów z rzędu i objęły prowadzenie 15:14. Bardzo dobrze w tym, jednym z najlepszych fragmentów meczu, zaprezentowała się debiutująca w kaliskiej ekipie kanadyjska środkowa Alicia Ogoms, która solidnym blokiem skutecznie studziła zapędy przeciwniczek. Nie zawiodły też Ljubica Kecman i Ewelina Janicka, której udane akcje w końcówce dały zwycięstwo do 19.
Wydawało się, że podbudowanym dobrym początkiem gospodyniom, uda się pójść za ciosem. Jednak w konfrontacji z tak doświadczonym rywalem, zadanie okazało się niezwykle trudne i w ostateczności nieudane. W drugim i trzecim secie podopieczne trenera Wiktorowicza ponownie zmuszone były gonić wynik, ale tym razem strat – niestety zbyt pokaźnych – nie udało odrobić. Obie partie kaliszanki przegrały do 19.
Najbardziej emocjonujący przebieg miała natomiast czwarta, jak się później okazało, ostatnia odsłona spotkania. Tak jak w poprzednich, przyjezdne bardzo szybko wypracowały sporą przewagę, ale przy stanie 1:7 kaliszanki wcale nie zamierzały się poddawać. Nie tylko wyrównały, ale nawet wyszły na dwupunktowe prowadzenie (15:13), a w kolejnych fragmentach seta cały czas równały kroku rywalkom. Niestety, choć miały dwie piłki setowe – przy stanie 24:23 i 25:24 – żadnej nie wykorzystały. Zrobiły to natomiast łodzianki, wygrywając tę partię do 25 i cały mecz 3:1. Ostatnia akcja wywołała jednak, zwłaszcza w szeregach kaliskiej ekipy, spory niesmak i kontrowersje. Po ataku Ljubicy Kecman piłka trafiła w aut, kaliszanki były jednak przekonane, że wcześniej musnęły ją skaczące do bloku rywalki. Na nic zdały się protesty, sędziowie byli innego zdania.
– Szkoda tej ostatniej sytuacji. Myślę, że gdyby był challenge, sprawa byłaby oczywista. Tym bardziej, że nawet osoby z Łodzi przyznały, że był blok. Niestety pani sędzina miała inne zdanie i dla nas ta końcówka seta skończyła się źle. Zadowolenie jest więc połowiczne, bo z jednej strony zespół bardzo mocno przeciwstawił się wicemistrzowi Polski, pracował ambitnie na każdy punkt i w przekroju całego meczu zaprezentował sporo fajnej, twardej gry. Z drugiej zaś strony czujemy spory niedosyt, bo ten jeden punkcik był bardzo blisko, a kto wie, co by się stało przy stanie 2:2 – ocenia trener Mariusz Wiktorowicz.
– Ważne jednak, że zespół po raz kolejny pokazał, iż ma w sobie duży potencjał. Czekają nas kolejne trudne spotkania, ale takie mecze jak dzisiejszy utwierdzają, że trzeba cały czas walczyć, ryzykować w każdym elemencie, być konsekwentnym i ofensywnym – od zagrywki po kontratak. Dziś w dużej mierze udało nam się to zrealizować – dodaje szkoleniowiec kaliskiej ekipy.
Póki co, w tabeli Ligi Siatkówki Kobiet siatkarki Energi MKS zajmują 10. miejsce. Oczko niżej znajduje się Radomka Radom – drugi z beniaminków i następny rywal kaliszanek, z którym zmierzą się na wyjeździe już w najbliższy piątek. Spotkanie będzie można śledzić na antenie Polsatu Sport od godziny 17.30. Ostatni w tym roku mecz przed własną publicznością zagrają 12 grudnia. W hali Arena podejmą Developres SkyRes Rzeszów.
Tekst i zdjęcia: Karina Zachara
Liga Siatkówki Kobiet / runda zasadnicza
7. kolejka/1 grudnia 2018
Energa MKS Kalisz – ŁKS Commercecon Łódź 1:3 (25:19, 21:25, 21:25, 25:27)
Energa MKS Kalisz – Ewelina Janicka, Adrianna Budzoń, Alicia Ogoms, Ljubica Kecman, Rebecka Lazic, Kinga Dybek oraz Klaudia Kulig (l), Natalia Strózik, Małgorzata Sobolewska, Aleksandra Wańczyk, Justyna Andrzejczak, Aleksandra Cygan.
ŁKS Łódź – Ewa Kwiatkowska, Regiane Bidias, Aleksandra Wójcik, Monika Bociek, Klaudia Alagierska, Marta Wójcik oraz Krystyna Strasz (l), Agata Wawrzyńczyk, Valerie Nichol, Zuzanna Efimienko-Młotkowska.
MVP: Krystyna Strasz (ŁKS)