Co roku w Polsce dochodzi do kilkudziesięciu niebezpiecznych sytuacji i napadów na taksówkarzy. Z reguły napastnikami są osoby młode, będące pod wpływem działania środków odurzających czy alkoholu. Przekonał się o tym taksówkarz jednej z kaliskich korporacji, który swojego kursu jeszcze długo nie zapomni.
A wszystko wydarzyło się w nocy z soboty na niedzielę w Kaliszu. Do jednej z taksówek oczekujących na postoju przy ul. Serbinowskiej weszło dwoje młodych ludzi – mężczyzna i kobieta w wieku ok. 35 lat – oboje nietrzeźwi.
– usiedli razem na tylnej kanapie, byli pijani, zachowywali się dziwnie. To był kurs jakoś chwilę przed północą na Podgórze – mówi portalowi Kalisz24 INFO Pan Bartek, taksówkarz. – Rozmowy były dziwne, nie czułem się komfortowo. Chłopak cały czas powtarzał do mnie z uśmiechem „niech się Pan nie martwi, jedziemy kogoś zabić i zaraz wracamy”. Oczywiście uznałem to za głupie gadki, bo w naszym zawodzie słyszy się mnóstwo różnych komentarzy.
Wszystko zmieniło się jednak w chwili, gdy taksówka z pasażerami na pokładzie dojechała pod wskazany adres. Dziewczyna wyszła z auta i podeszła pod okno jednego z mieszkań. Wyciągnęła przez okno jakąś kobietę, zaczęła się szarpanina, chłopak zniknął gdzieś w ciemnej klatce schodowej i po chwili wybiegł kierując się prosto do samochodu.
– kiedy biegł w moim kierunku zauważyłem duży kuchenny nóż, który trzymał pod pazuchą. Wskoczył do środka, a zaraz za nim dziewczyna krzycząc „spierd***my. zawieziesz nas do Łodzi”. Sparaliżowało mnie! Powiedziałem, że nigdzie z nimi nie jadę, więc kazali ruszać w kierunku dworca PKP, było bardzo nerwowo. Nie zastanawiając się zbyt długo uruchomiłem w naszej aplikacji cichy alarm. Po drodze na Al. Wojska Polskiego mijaliśmy patrol policji, dawałem znaki światłami, ale chyba nie widzieli. Kiedy dojeżdżaliśmy już na miejsce, na rondzie Unii Europejskiej pomiędzy Galerią Amber a dworcem drogę zaczęli zajeżdżać mi inni taksówkarze, jeden stanął mi przed maską, drugi zablokował tył, było tam jeszcze kilkanaście innych samochodów. Koledzy wyciągnęli chłopaka z samochodu, rzucał się, był agresywny, tak samo dziewczyna. Zaraz pojawiło się kilka radiowozów – relacjonuje taksówkarz.
Mężczyznę sparaliżował strach. W rozmowie z naszym dziennikarzem przyznał, że nawet przez chwilę nie skupił się na drodze, tylko na tym, co dzieje się na tylnej kanapie, obracając się i obserwując pasażerów we wstecznym lusterku. Okazało się, że pijany pasażer – poza nożem ukrytym pod kurtką – miał jeszcze jeden, większy nóż, który wypadł mu ze spodni.
Agresywny chłopak i jego znajoma zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy policji i umieszczeni w dwóch różnych radiowozach. Kaliska policja tłumaczy, że do żadnego przestępstwa nie doszło, ponieważ kierowcy taksówki nikt nożem nie groził.
– Faktycznie otrzymaliśmy takie zgłoszenie. Mężczyzna miał prawo poczuć się zagrożony widząc nóż, jednak w jego kierunku nie kierowano żadnych gróźb karalnych. Po wysłuchaniu obu stron na miejscu przez funkcjonariuszy osoby te zostały zwolnione – informuje portal Kalisz24 INFO asp. Anna Jaworska-Wojnicz, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu.
Pan Bartek, któremu trafił się feralny kurs jest wdzięczny swoim kolegom, za błyskawiczną interwencję, bo jak sam przyznaje, nie wiadomo jak ta podróż mogłaby się skończyć.