Dziś mija 78 lat od zbrodni w lesie skarszewskim pod Kaliszem. Dokładnie 19 stycznia 1945 roku hitlerowcy rozstrzelali 56 działaczy antyhitlerowskiego podziemia – żołnierzy Armii Krajowej. W imieniu kaliszan hołd tym, którzy oddali życie za wolność ojczyzny, złożyli włodarze miasta.
Zbrodnia w lesie skarszewskim pod Kaliszem miała miejsce 19 stycznia styczniu 1945 roku. Rok wcześniej, w marcu 1944 roku Niemcy dokonali w Kaliszu masowych aresztowań. Wśród ponad setki aresztowanych znaleźli się Polacy oraz osoby pochodzenia niemieckiego. Okupanci byli bardzo zaskoczeni tym, że w polskim podziemiu działa duża ilość osób pochodzenia niemieckiego i zdecydowali, że aresztowanych konspiratorów należy osądzić i skazać w pokazowym procesie.
Po dziewięciomiesięcznym śledztwie, które prowadziło łódzkie gestapo za zdradę Niemiec i szpiegostwo skazano na karę śmierci Henryka Fulde, Konrada Wünsche, Bruno Lompa, Alfreda Fibiger, Elwirę Fibiger, Alfreda Nowackiego, Jerzego Dreschera, Bolesława Krawca, Tadeusz Pyzika oraz Barbarę Pawlak. Na karę 10 lat pozbawienia wolności skazano Irenę Stark, a na 5 lat Emila Fulde. Bożena Deutschmann i Janina Stasiak zostały oczyszczone z zarzutów.
Według obowiązującego prawa niemieckiego wyrok śmierci mógł zostać wykonany dopiero po upływie stu dni. Jednak wobec groźby zbliżającej się do Kalisza Armii Czerwonej, data egzekucji została przyśpieszona i 19 stycznia 1945 roku, dwa dni przed zajęciem Kalisza przez wojska sowieckie, grupę 56 członków antyniemieckiego podziemia rozstrzelano. W tym samym roku 26 kwietnia ciała ofiar ekshumowano, jednak udało się ustalić tożsamość tylko 30 zamordowanych.
Niezidentyfikowane osoby zostały pochowane na cmentarzu Tynieckim.
78 lat po tej zbrodni kwiaty przy obelisku upamiętniającym rozstrzelanych żołnierzy w imieniu Miasta i jego mieszkańców złożyli prezydent Krystian Kinastowski oraz Tadeusz Skarżyński – przewodniczący Rady Miasta Kalisza. Wiązanki złożono również na mogile zbiorowej na cmentarzu tynieckim.
PZA