W ramach kolejnej odsłony projektu „Postój ze Sztuką” na kaliskich przystankach autobusowych można zobaczyć cykl prac Kobasa Laksy pt. Budynków miejskich życie po życiu.
Miejskiego cielska życie po życiu
„Zajmuję się entropią, czyli zmianą właśnie. Niektórzy zmianę rozumieją jako coś tragicznego. Budowanie lub remontowanie domu uważamy za proces pozytywny, odwrotnie niż jego burzenie czy rozpad. Z punktu widzenia fizyki czy chemii to jest po prostu proces. Budowla umiera od momentu, kiedy zostanie zakończony proces budowy i wprowadzają się (lub nie) do niej ludzie i zwierzęta. W zasadzie można powiedzieć, że rozpoczynamy proces umierania w momencie poczęcia. Starzenie się z punktu widzenia biologii nie jest ani lepsze, ani gorsze od młodości, jest po prostu częścią procesów fizycznych, na które w zasadzie nie mamy zbyt dużego wpływu. Pogodzenie się z tym daje spokój i ten proces zmian przestaje być przerażający, a może stać się fascynujący. Osobiście zmiany – ten „ciągły ruch w naturze” – odbieram jako zjawisko zdecydowanie pozytywne. Przecież gdyby nie było zmian, nie byłoby życia”.
(fragment wywiadu z Moniką Kozień, opublikowanego na stronie: https://mufo.krakow.pl/odwiedzaj/wystawy/tu-zaszla-zmiana/9_kobas-laksa).
Tak widzę miasto. Jako żywą istotę. Dosłownie. Patrząc na mapę metropolii widzę podobieństwa do mapy ciała. Czy sieci energetyczne nie przypominają układu nerwowego, a splątana mapa ulic nie wydaje się przypominać układu krwionośnego? Idąc dalej w tym skojarzeniu można zastanowić się jak traktować dzielnice przemysłowe, czy autostrady wbijające się w miasto. Według mnie to układ pokarmowy i trawiennno-wydalniczy, tereny zielone nie przypadkiem nazywamy płucami miasta, a gdzieś na peryferiach cuchnące wysypiska śmieci przypominają zapachy z tych miejsc w ciele, które staramy się dyskretnie ukrywać.
Kobas Laksa, Wysypisko śmieci Marina Mokotów 2043.
Czuję się jak naukowiec, badacz tego miejskiego cielska. Przyglądam się poszczególnym narządom robiąc setki zdjęć, z których potem przygotowuję kolaże. Przyglądam im się wtedy, kiedy nie ma zbyt dużego słońca, a kolory są nieco przygaszone. Przemierzając z aparatem miasto – metr po metrze analizuję system połączeń przypadkowych wydarzeń architektonicznych. W tych pozornie przypadkowych „zderzeniach” – jest coś z kosmicznego porządku, fizycznego i geometrycznego piękna jakiego nie dostrzegamy jeśli się im nie przyjrzymy. Nudzą mnie dopracowane do najdrobniejszych elementów nowe budynki. Są jak implanty, które dopiero kiedy nabiorą patyny, zaczną się kruszyć, rozpadać, zielenić i pleśnieć będą mocniej osadzać się w organizmie miejskiego ciała, będą intensywniej oddziaływać z każdym kolejnym dniem na funkcjonowanie miasta.
Fascynująca wydaje się w tym wszystkim rola mieszkańców miast. Mieszkańcy są jak flora jelitowa, bez której układ odporności nie funkcjonuje, tak jak bez ludzi miasto szybko umiera. Źle odżywiane jelita – cukrem, glutenem czy tłuszczem trans szybko zaczynają się psuć. Stany zapalne mogą doprowadzić do poważnych chorób, a nawet śmierci. Podobnie miasto karmione jedynie cukrowaną rozrywką, marketingowo biznesowym tłuszczem czy turystycznym glutenem może zacząć chorować. Roller Coaster Warsaw to taka właśnie wizja przecukrzonego rozrywką miasta, które umiera z braku witamin – sensownych treści polityki miejskiej – świadomego i otwartego zarządzania miastem. W tym kolażu rozrywkowe konstrukcje dominują w przestrzeni publicznej. Granica pomiędzy funkcjonalnością i umilaniem czasu jest zatarta. Architektura rozrywkowa zdominowała i zniszczyła centrum miasta. Szczęście to przywilej, którego społeczeństwo domaga się i które dostaje w karykaturalnej formie – wesołego miasteczka.
Kobas Laksa, Roller Coaster Warsaw, panorama sferyczna, fragment.
Warszawa została wybrana nieprzypadkowo jako baza dla tego projektu. Miasto, którego problemy z tożsamością są wynikiem dramatycznych wydarzeń historycznych jest też terenem nieustannych architektonicznych eksperymentów i budowlanej samowolki. Szybki rozwój miast, wzrost liczby mieszkańców i brak wizjonerskich rozwiązań już dziś powoduje, że architektura nie jest sztuką. Tandeta i wolny rynek to jedyne pewniki na których rozbudowujące się miejskie krajobrazy mogą przypominać apokaliptyczne wizje autorów science-fiction.
To nie dotyczy jedynie polskich miast. W pracy Spalarnia śmieci im św. Stefana sakralny budynek w centrum Wiednia został zamieniony na miejsce gdzie przetwarza się industrialne odpady. Dziś to miejsce rozrywki i turystyki, ale czy w przyszłości nie będzie jedynie echem własnej świetności? To przesuwanie się narządów miejskich wyobrażam sobie jako przyspieszoną ewolucję. Sieci internetowe, zdalna praca i tęsknota za naturą już przesuwa mieszkańców na peryferia gdzie liczą na świeże powietrze, wolniejszy rytm, ale nie chcą też rezygnować z tego, co oferuje miasto. Być może przyszłość miast to zagracone i śmierdzące centrum, gdzie postawienie w pionie kolumbarium nie będzie już tak rażące jak byłoby dziś. Kolumbarium Rondo One to przykład myślenia o przyszłości syntetycznie. Cmentarze muszą być bliżej, bo luksus grzebania i odwiedzania zmarłych może być kosztowny. Wielka brama widoczna po lewej stronie projektu, przez którą przejeżdżają ciężarówki ze zwłokami może dziś wydawać się przesadą, ale może już faktem jeśli przyjrzeć się relacjom wojennym z Ukrainy i przerażającą wizją głodu na świecie, o której słyszymy w mediach?
Kobas Laksa, Spalarnia śmieci im. św. Stefana w Wiedniu 2040.
Przyszłość nigdy nie będzie taka jak nam się wydaje, że mogłaby być, ale nie będzie też inna od tego co czujemy dziś. Do fotomontaży wykorzystuję zdjęcia realizowanie współcześnie w doskonale niedoskonałym realnym świecie i to z nich kleję drobiazgowe konstrukcje. Podglądam miasto jak ciekawski dzieciak całującą się w parku parę. Wyciągam wnioski, z których łatwiej jest złożyć fotomontażowe konstrukty.
Trzeba uważać na łatwość operowania technologią. Składając fragmenty obrazów pamiętam o najważniejszych wytycznych. Najważniejsze wydaje się być prawdopodobieństwo – żeby uniknąć łatwego zaszufladkowania do wizualizacji z komiksów i filmów science fiction. Istotna wydaj się też być ulotność. Fotografia wydaje się chwilą złapaną, zatrzymaną w odpowiednim momencie. Podobnie fotomontaże, jak się przyjrzeć w każdym jest coś, co wydaje się być wyczekanym jak u Henri Bressona, elementem.
Najbardziej intrygujące wydają mi się te fragmenty obrazów, które są niedokończone, w których coś zgrzyta nawet od strony technicznego wykonania. Jest krzywo, brzydko, pozornie „byle jak”. Syntetyczność urządzeń, na których realizuję fotomontaże musi być najwyższej próby. Pracuję na bardzo wydajnych komputerach i dobrych aparatach.
Robienie zdjęć traktuję jako część procesu badawczego. Samo skierowanie obiektywu w jakąś stronę (przedmiotu, osoby czy zdarzenia) jest działaniem artystycznym i kreacją. Samo działanie kierunkujące jest próbą zwrócenia uwagi na to, co – jako osoba, artysta – widzę. Cyfrowe narzędzia. sprawiają, że mniej muszę zastanawiać się nad zrobieniem idealnego zdjęcia.
Poprawiając je potem, zmieniając ekspozycję, kolory, a czasem przycinając kształty kolejny raz podglądam rozebrane na części miejskie narządy. Z tych fragmentów składam coś na kształt miejskiego sobowtóra, ale przetworzonego jak Frankenstein, któremu nadaję życie, a widz dzięki interpretacji i dyskusji – duszę.
Kobas Laksa, Agroterminal Warsaw 2065.
Kobas Laksa (ur. 1971 w Białymstoku) Artysta sztuk wizualnych, reżyser, scenarzysta, fotograf, grafik. W latach 90. współtworzył nieformalne kino offowe. Absolwent Wydziału Malarstwa, Grafiki i Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu (dyplom 1996) oraz kursu filmowego w Wajda School (kurs reżyserski i scenariuszowy, 2015–2018). Twórca autorskich warsztatów „Zerówka Zespołowa” dla rodziców dzieci z zespołem Downa, czynnie zaangażowany w proces zmiany postrzegania niepełnosprawności intelektualnej.
Autor filmów dokumentalnych i fabularnych, a także teledysków. Współautor projektu Hotel Polonia i twórca serii fotomontaży Budynków życie po życiu, za co pawilon polski został nagrodzony Złotym Lwem podczas Biennale Architektury w Wenecji (2008). Fotomontaże pokazują futurystyczną wizję przyszłości na podstawie zmiany funkcji (przetworzeniu) sześciu współcześnie istniejących budynków powstałych w ostatnich latach w Polsce. Projekt wraz z komentarzami kuratorskimi był ciekawym odniesieniem do historii architektury i współczesności w kontekście społeczno-politycznym. Wątek futurystycznej wizji miast oparty na realnie dziś istniejących przestrzeniach miejskich Laksa rozwinął w pracy Roller Coaster Warsaw, pokazującej prognozę przyszłości Warszawy jako upadającego centrum rozrywki.
Prace Kobasa Laksy prezentowane w ramach wystawy Budynków miejskich życie po życiu można oglądać w witrynach siedmiu przystanków w następujących lokalizacjach:
Parczewskiego 02 (kierunek jazdy: plac Jana Pawła II, Łódzka, Warszawska)
Plac Jana Pawła II 01 (kierunek jazdy: Stawiszyńska Skarszewska, Łódzka Warszawska)
Górnośląska Kaliniec 03 (kierunek jazdy: Górnośląska Dworzec PKS)
Wyszyńskiego Słoneczna 10
Chopina II LO (kierunek jazdy: Rogatka)
Nowy Rynek Babina 06 (kierunek jazdy: Chopina)
Śródmiejska Złoty Róg (kierunek jazdy: Pl. Jana Pawła 2)
Czas trwania wystawy: 30.06-26.08.2022
Organizator: Galeria Sztuki im. Jana Tarasina w Kaliszu, Instytucja Kultury Miasta Kalisza