Był jednym z najpoważniejszych kandydatów do medalu i swoją postawą udowodnił, że nie były to prognozy wyssane z palca. W stojącym na bardzo wysokim, wręcz światowym poziomie konkursie pchnięcia kulą rozegranym w ramach lekkoatletycznych Halowych Mistrzostw Polski Juniorów, kaliszanin Piotr Goździewicz sięgnął po srebro w kategorii U20. Wicemistrzowski tytuł zawodnik UKS 12 Kalisz okrasił kolejną „życiówką”.
Piotr Goździewicz był jednym z trzech kulomiotów uznawanych za faworytów konkursu w kategorii U20. Wszyscy pchali w tym roku powyżej 18 metrów. – Jechaliśmy do Torunia z trzecim wynikiem, ale z nastawieniem na walkę o złoto. I tak było. Piotr już na pchnięciach próbnych pokazał, że jest świetnie przygotowany do walki o najwyższy cel – mówi trener Marcin Małecki.
Zawodnik UKS 12 Kalisz rzeczywiście nie zawiódł, siebie i wszystkich, którzy na co dzień pracują na kolejne osiągane przez niego sukcesy. Z Torunia przywiózł srebro, a zapewnił je sobie już w pierwszej kolejce. Kula poszybowała na odległość 18,09 m. Jeszcze lepszy wynik osiągnął w czwartej kolejce. Odległość 18,72 m to jednocześnie jego nowy rekord życiowy.
– Piotr miał za zadanie w pierwszej próbie zapewnić sobie medal, a w dalszych ryzykować i walczyć o złoto – komentuje trener Marcin Małecki. – Pchnięcie z czwartej kolejki, mimo że najdalsze z zaliczonych prób, nie było dobre, kula nie była bowiem trafiona, wręcz wypadła z dłoni, a mimo to poleciała daleko. Wyniki czołowej trójki były na bardzo wysokim, światowym poziomie – dodaje szkoleniowiec utalentowanego kulomiota.
Wicemistrzowski tytuł to niewątpliwy sukces zawodnika UKS 12 Kalisz, ale znając jego możliwości i ambicje oraz rezultaty osiągane podczas krajowych i międzynarodowych imprez, ma on prawo odczuwać lekki niedosyt. Dwie z czterech spalonych prób okazały się w jego wykonaniu fantastyczne. Zdecydowanie przewyższające rezultaty głównych konkurentów do mistrzowskiego tytułu. W jednej z nich Goździewicz pchnął na niebotyczną odległość 19,77 m!
– Z racji pomiaru elektronicznego na takich zawodach mierzy się każdą próbę, nawet te spalone. Po konkursie sędziowie przekazali Piotrowi te genialne wyniki. Okazało się, że miał dwie najdalsze próby w konkursie. Niestety spalone, ale taki jest sport, a przede wszystkim technika obrotowa, w której jak się trafi to kula leci daleko. Oczywiście szkoda tych spalonych pchnięć, ale te próby pokazały, że byliśmy świetnie przygotowani do kolejnej mistrzowskiej imprezy i zostało to zauważone przez znakomitych trenerów oglądających miotaczy. Powodem spalonych pchnięć jest niestety małe „obrzucanie” w normalnych warunkach podczas okresu zimowego. Niestety na tę chwilę nie mamy w Kaliszu szansy na normalne rzucanie zimą. Możemy tylko liczyć, że w grudniu, styczniu i lutym będzie sprzyjająca pogoda i na tyle dużo światła dziennego, by można było pchać na dworze. Bądźmy szczerzy, wszyscy nasi rywale , zarówno ci z czołówki krajowej, jak i ze świata, nie mają takich problemów. Robimy co się da, trenujemy w dni wolne, w weekendy. Moglibyśmy też jeździć do innych miast, ale to wszystko kosztuje oraz zajmuje sporo czasu, a nas po prostu na to nie stać – nie ukrywa Marcin Małecki.
Rywalizację w Toruniu wygrał utytułowany Wojciech Marok z UKS Orkan Środa Wlkp.
Wicemistrz Europy do lat 20 pokonał rywali pchnięciem na odległość 19,40 m. Trzecie miejsce na podium zajął dotychczasowy lider krajowych tabel Jakub Borkowski z PKS Gwardia Szczytno (18,16 m).
Warto dodać, że dla Piotra Goździewicza był to już siódmy z kolei start w imprezie rangi mistrzostw Polski zakończony zdobyciem medalu.