Piłkarze ręczni Energi MKS Kalisz odnotowali drugie w tym sezonie zwycięstwo. W sobotę podopieczni Patrika Liljestranda, po zaciętej walce do ostatnich sekund meczu, pokonali na wyjeździe Stal Mielec 30:29. To ich siódma wygrana nad „Czeczeńcami” w historii dotychczasowych spotkań obu ekip w PGNiG Superlidze.
Od kiedy w 2017 roku kaliski MKS awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej oba zespoły spotkały się ze sobą sześciokrotnie i zawsze górą byli kaliszanie. W minioną sobotę podtrzymali tę dobrą passę. W drugiej serii pojedynków nowego sezonu podopieczni trenera Liljestranda, znów okazali się lepsi od rywali, aczkolwiek o zwycięstwo na trudnym terenie musieli solidnie powalczyć, nie będąc pewnymi korzystnego wyniku do ostatnich sekund zaciętego spotkania.
Wiadomym było, że sobotni rywal kaliszan zrobi wszystko, by przed własną publicznością triumfować nad niepokonanym dotąd przeciwnikiem. Zwłaszcza, że w ekipie przyjezdnych zabrakło Marka Szpery, głównej siły napędowej kaliskiego rozegrania. Nieobecność lidera nie przeszkodziła jednak kaliszanom w odniesieniu kolejnego, choć przypłaconego niemałym wysiłkiem, zwycięstwa.
Na przerwę kaliszanie schodzili prowadząc bardzo nieznacznie, 15:14. Świetnie w ekipie gości spisał się, prezentujący dobrą formę od początku sezonu, Kiryl Kniazieu, który już po niespełna kwadransie gry miał na koncie trzy trafienia. To również po jego dwóch z rzędu celnych rzutach, w 35. minucie MKS prowadził 17:14, najwyżej w całej potyczce. Gospodarze jednak nie odpuszczali i już po niespełna trzech minutach to oni mieli dwubramkową przewagę (19:17). Kaliską siatkę skutecznie dziurawili wtedy Tomasz Grzegorek, Paweł Wilk, Piotr Adamczak i dwukrotnie Michał Chodara. Zacięta walka trwała więc w najlepsze, a szala zwycięstwa przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę. Jeszcze w 58. minucie na tablicy widniał remis 29:29. W szeregach przyjezdnych ważne trafienia notował Michał Drej, po raz kolejny niezawodny w egzekwowaniu „siódemek”. Kaliski skrzydłowy zdobył w sumie aż osiem bramek, w tym sześć z rzutów karnych. Również tę ostatnią, w 59. minucie meczu, ustalając zwycięski rezultat na 30:29.
W miejscowej ekipie prym wiódł z kolei Paweł Wilk, który zanotował aż 10 trafień. Niewiele ustępował mu Michał Chodara zdobywca 6 goli. Na miano bohatera gospodarzy mógł jednak zasłużyć Piotr Adamczak, ale rzut byłego gracza MKS-u oddany w ostatniej akcji meczu nie przyniósł oczekiwanego rezultatu. – Udało nam się dzisiaj wyszarpać to zwycięstwo. Był to typowy mecz walki, bo Stal swoją dobrą grą bardzo nam utrudniła zadanie. Myślę jednak, że mocno zapracowaliśmy, żeby te trzy punkty wywalczyć i że z przebiegu gry w pełni na to zwycięstwo zasłużyliśmy – mówił podczas pomeczowej konferencji prasowej Łukasz Kobusiński, drugi trener Energi MKS.
To było drugie zwycięstwo podopiecznych Patrika Liljestranda w tym sezonie PGNiG Superligi. Kolejne spotkanie rozegrają przed własną publicznością. W najbliższą niedzielę, w hali Arena podejmą Sandrę SPA Pogoń Szczecin.
2. seria PGNiG Superligi, 7.09.2019 r., / SPR Stal Mielec – Energa MKS Kalisz 29:30 (14:15)
Kary: Stal – 8 min. Czerwona kartka: Tomasz Grzegorek (60. min, za niesportowe zachowanie). Energa MKS – 14 min. Czerwona kartka: Krzysztof Misiejuk (56. min, gradacja kar). Rzuty karne: Stal 4/5, Energa MKS 6/6.
Stal: Andelić, Wiśniewski – Wilk 10, Chodara 6, Adamczak 3, Krępa 3, Valyntsau 3, Grzegorek 1, Kornecki 1, Krupa 1, Wypych 1, Jędrzejewski, Mochocki, Skuciński.
Energa MKS: Zakreta, Liljestrand – Drej 8, Kniazieu 5, Galewski 3, Gąsiorek 2, Kamyszek 2, Klopsteg 2, Krytski 2, Maljarevych 2, K. Pilitowski 2, Misiejuk 1, M. Pilitowski 1, Bożek.