Piłkarze ręczni Energi MKS Kalisz rozbili na własnym parkiecie ekipę Arki Gdynia 32:19, przerywając tym samym zwycięską serię rywali. Podopieczni Patrika Liljestranda, z kompletem czterech wygranych, są jak dotąd niepokonani w zmaganiach rundy spadkowej.
W minioną sobotę, na parkiet kaliskiej Areny wybiegły zespoły, które po trzech seriach rundy spadkowej miały na koncie komplet punktów. Zespół Arki, który w zasadniczej fazie sezonu zgromadził zaledwie trzy oczka i to właśnie w starciu z kaliskim MKS-em, jest bez wątpienia największym zaskoczeniem kluczowej fazy sezonu, zanosiło się więc na szalenie wyrównane i emocjonujące widowisko. I takim też było, tyle że tym razem kaliszanie kompletnie zdominowali rywali, dość szybko pozbawiając ich złudzeń na przedłużenie zwycięskiej passy o kolejny mecz.
Wynik otworzył Michał Drej, a kolejne trafienia dołożyli Krzysztof Misiejuk i Dzianis Krytski i to właśnie po jego efektownej „wkrętce” MKS prowadził 3:0. Arka swojego pierwszego gola zdobyła dopiero w 6. minucie, a przed upływem kwadransa wzbogaciła dorobek o zaledwie trzy oczka. Goście razili nieskutecznością, ale też trzeba zaznaczyć, że ogromne problemy sprawiały im kapitalne interwencje Łukasza Zakrety.
Kaliski golkiper obronił w całym meczu 14 z 32 rzutów (45% skuteczności). Z kolei ciężar zdobywania bramek w ekipie gospodarzy tym razem wzięli na siebie zawodnicy, którzy dotąd nie wyróżniali się skutecznością. Między innymi Paulo Grozdek, który w 16. minucie spotkania podwyższył prowadzenie na 8:4. Z kolei w 21. minucie po bramce Krzysztofa Misiejuka Energa MKS wygrywała już 10:5 i taki też dystans dzielił ją od rywali po pierwszej połowie (15:10).
W drugiej odsłonie meczu kaliszanie ani przez moment nie stracili nad nim kontroli, a w stosunku do swoich oponentów byli wręcz bezlitośni. W 35. minucie, po serii pięciu trafień, prowadzili już 20:11. Świetny mecz rozgrywał skrzydłowy MKS-u Michał Bałwas, tempa nie zwalniał też Paulo Grozdek, który w 44. minucie podwyższył przewagę swojego zespołu do dziesięciu oczek (25:15). Dobrą zmianę w kaliskiej bramce dał z kolei Błażej Potocki. W 49. minucie gola dla gości zdobył Krzysztof Jasowicz i było to ostatnie trafienie gdynian w tym meczu. Z kolei gospodarze dołożyli jeszcze sześć, wygrywając ostatecznie 32:19. Kropkę nad „i” w ostatnich sekundach meczu postawił Piotr Adamczak.
– Obawy przed tym meczem były duże, bo Gdynia zaskoczyła wszystkich w tej strefie spadkowej. Musieliśmy się dobrze przygotować taktycznie, jak widać opłaciło się, nastawienie też było dobre i wynik jest jaki jest. Zdecydowane zwycięstwo, z którego bardzo się cieszymy i mam nadzieję, że będą kolejne – podsumował spotkanie Krzysztof Misiejuk.
To czwarte z rzędu zwycięstwo Energi MKS w rundzie spadkowej, dające ekipie Patrika Liljestranda duży komfort przed kolejnymi spotkaniami. W najbliższych dniach czekają ich aż trzy wyjazdy. 1 maja zagrają w Szczecinie z miejscową Pogonią, 4 maja udadzą się na rewanżowe spotkanie z Wybrzeżem Gdańsk, a 8 maja ze Stalą Mielec. Do hali Arena wrócą 15 maja, kiedy to podejmą Zagłębie Lubin.
Energa MKS – Arka Gdynia 32:19 (15:10)
Kary: Energa MKS – 10 min, Arka – 4 min. Rzuty karne: Energa MKS 2/2, Arka 3/4.
MKS: Zakreta, Potocki – Grozdek 7, Bałwas 5, Drej 5, Misiejuk 5, Czerwiński 2, Kniazieu 2, Krytski 2, Szpera 2, Adamczak Piotr 1, Pilitowski, Bożek, Kwiatkowski.
Arka: Pieńczewski 1, Ram – Rychlewski 5, Skwierawski 5, Jasowicz 4, Wołowiec 3, Wolski 1, Brukwicki, Czaja, Dworaczek, Jamioł, Kamyszek, Lisiewicz, Przysiek.