Główny nadawca PGNiG Superligi słusznie ocenił potencjał pojedynku pomiędzy Energa MKS-em Kalisz a Grupą Azoty Unią Tarnów. Mieliśmy dużo walki w obronie i trafienia w ostatnich sekundach. A na dokładkę kulminację emocji w serii rzutów karnych. Ostatecznie gospodarze przełamali złą serię, ale w zamian na parkiecie musieli zostawić sporo zdrowia.
Wynik w piątkowym pojedynku otworzył Piotr Krępa, ale Unia szybko odpowiedziała za pośrednictwem Keisuke Matsuury. Już pierwszy kwadrans pokazał jak będzie wyglądał ten pojedynek. Mało trafień, dużo emocji i walki w defensywie. W 15. minucie tablica pokazywała wynik 4-4, a sporą rolę w obu zespołach odgrywali bramkarze. Pięć trafień Tarasa Minotskyi’ego z rzędu na przestrzeni kolejnych sześciu minut pozwoliło gościom wyjść na czterobramkowe prowadzenie. Energa MKS odpowiedział zaledwie jedną bramką Jędrzeja Zieniewicza i w ostatnich minutach pierwszej części musiał walczyć o odrabianie strat. Czas dla trenera Pawła Nocha dobrze podziałał na gospodarzy, bo w ostatnich minutach rozruszali się w ofensywie niwelując różnicę do jednej bramki.
Początek drugiej połowy nie przyniósł drastycznej zmiany obrazu gry. Lepiej zaczął Energa MKS Kalisz, ale bramek mieliśmy jak na lekarstwo. Konsekwentna gra w obronie pozwoliła gospodarzom wrócić na prowadzenie w 37. minucie po trafieniu Konrada Pilitowskiego. Zawodnicy Unii jednak wcale nie zamierzali odpuszczać, otrząsnęli się po słabszym okresie i utrzymali jednobramkowy kontakt z rywalami. W ostatnich minutach cały czas toczyła się walka bramka za bramkę. Wydawało się, że spokój kaliszanom da prowadzenie 20-18 na dwie minuty przed końcem spotkania, ale goście nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Błędy w ataku pozycyjnym dały przyjezdnym szansę na punkty, z której skrzętnie skorzystali, a remis i rzuty karne dała im kolejna bramka Minotskyi’ego.
Wydawało się, że na fali wznoszącej pozostaje drużyna Grupy Azoty Unii Tarnów i to samo wskazywały pierwsze serie “siódemek”. Swoich rzutów nie trafili Mateusz Kus i Mateusz Góralski, a goście byli nieomylni. Do czasu aż w bramce pojawił się Krzysztof Szczecina. Golkiper miejscowych dał impuls odbijając pierwszy rzut, koledzy nabrali pewności siebie i poprawili skuteczność, a w kolejnej serii Szczecina zatrzymał kolejnego zawodnika doprowadzając do remisu. Zwycięstwo i niezwykle cenne przełamanie Energa MKS-owi dał pewny rzut kapitana zespołu, Mateusza Kusa. MVP meczu został świetnie spisujący się w regulaminowym czasie gry Jan Hrdlicka, ale swoją rolę odegrał także bohater serii karnych – Krzysztof Szczecina. Tym samym kaliska publiczność najwięcej zawdzięczała duetowi bramkarzy, który uzupełniał się w znakomity sposób w najważniejszych momentach rywalizacji.
Energa MKS Kalisz – Grupa Azoty Tarnów 20:20 7:6 K (9:10)
MVP: Jan Hrdlicka (Energa MKS Kalisz)
Energa MKS Kalisz: Szczecina, Hrdlicka – Zieniewicz 7, Góralski 4, Adamczyk 3, M. Pilitowski 2, Krępa 2, K. Pilitowski 1, Drej 1, Wróbel, Kus, Biernacki, Bekisz, Kużdeba.
Kary: 4
Unia Tarnów: Małecki, Bartosik – Minotskyi 8, Yoshida 4, Sikora 3, Matsuura 2, Podsiadło 2, Sanek 1, Zahirović, Buszkow, Słupski.
Kary: 4