Pracownicy Urzędu Miasta Kalisza czują się niedocenieni i walczą o podwyżki. Pod koniec czerwca br. wystosowali w tej sprawie pismo do Prezydenta Miasta Krystiana Kinastowskiego. Włodarz miał zlekceważyć urzędników i nie udzielił im tak wyczekiwanej odpowiedzi. Teraz zagrozili strajkiem!
W związku z powyższym, 1 sierpnia pracownicy kaliskiego magistratu wystąpili do Radnych Rady Miasta Kalisza z prośbą o poparcie ich postulatów dotyczących podwyżek.
Urzędnicy rozmawiali na temat podwyżek także z sekretarzem miasta Marcinem Cieloszykiem, który stwierdził, że do wynagrodzenia pracowników zalicza się m.in. nadgodziny, dodatki funkcyjne, dodatki specjalne, nagrody jubileuszowe. Jak informują nas pracownicy, którzy z wiadomych względów chcą pozostać anonimowo, sekretarz zapomniał dodać, że w/w dodatki otrzymuje niewielka liczba osób, głównie naczelników czy kierowników, a urząd to ok. 550 pracowników, a ci nie otrzymują dodatków!
Propozycja sekretarza Cieloszyka miała opiewać na kwotę 300 zł brutto podwyżki i to dopiero od nowego roku. Ta opcja – jak zaznaczają pracownicy kaliskiego magistratu – jest nie do przyjęcia.
– Nastroje wśród urzędników są… bardzo złe. Ogromny wzrost cen energii, paliwa, artykułów spożywczych spowodował, że wielu z nas ledwo wiąże koniec z końcem. Po korytarzach urzędu coraz częściej słyszymy, że jeżeli nie będzie podwyżek i prezydent nie zaakceptuje warunków 1000 złotych do pensji to planowany jest strajk. Możliwe, że przybierze on formę strajku włoskiego, co szczególnie odczują mieszkańcy korzystający z Biura Obsługi Interesantów przy ul. Kościuszki 1a – mówią portalowi Kalisz24 INFO pracownicy Urzędu Miasta.
W tym miejscu warto przypomnieć, że sam prezydent oraz radni od niedawna otrzymują sowite wynagrodzenie. Włodarz kilkukrotnie przyznawał także nagrody pieniężne swoim zastępcom – wiceprezydentowi Kulawinkowi i Podsandemu, wyremontował w trudnych czasach swój gabinet za bagatela 200 tysięcy złotych czy kupił nową limuzynę.
PZA