Niewiele brakowało, by siatkarki Energi MKS Kalisz pokonały w rewanżowym spotkaniu ŁKS Commercecon Łódź. Podopieczne Jacka Pasińskiego uległy mistrzyniom Polski dopiero po tie-breaku. Dwukrotnie obejmowały w meczu prowadzenie, ale ostatecznie zdołały ugrać tylko jeden punkt, tak więc pozostał mały niedosyt.
Biorąc po uwagę fakt, iż w meczu inaugurującym obecny sezon ligowy kaliszanki przegrały na parkiecie rywalek 0:3, wynik rewanżowego spotkania należy traktować jako ogromny sukces. Niedosyt jednak pozostał, bo siatkarki Energi MKS mogły ten mecz wygrać. Dwukrotnie obejmowały prowadzenie w setach, niestety w czwartej i piątej partii nieco się pogubiły i ostatecznie pozostało im cieszyć się z jednego punktu.
Jedno jest pewne, mimo porażki, gospodynie nie zawiodły, ani siebie, ani licznego grona wiernych fanów. Zapewne przed spotkaniem, mając w pamięci pierwsze spotkanie obu ekip, niewielu liczyło na tak pozytywny dla kaliszanek wynik sobotniego pojedynku. Podopieczne trenera Pasińskiego zagrały ambitnie, walecznie i zachowując chłodne głowy w wielu istotnych momentach meczu. A takim była z pewnością końcówka pierwszego seta. Mimo, iż przegrywały już 14:19, nie tylko odrobiły straty, ale też wygrały tę partię do 22. Grę pod presją opanowały do perfekcji w trzeciej odsłonie, którą wygrały na przewagi (27:25).
Utytułowane łodzianki nie zamierzały jednak łatwo oddać pola rywalkom. Nawet grając w osłabieniu, gdy w trzecim secie boisko zmuszona była opuścić poważnie kontuzjowana Izabela Kowalińska. W miarę upływu czasu przyjezdne rosły w siłę, konsekwentnie przejmując kontrolę nad miejscowym zespołem. Czwartą partię wygrały do 19, ale prawdziwą siłę pokazały w tie-breaku, odbierając kaliszankom resztki nadziei na zwycięstwo. Dość łatwo odskoczyły na pięć oczek (7:2) i ostatecznie wygrały tę decydującą partię do 5. Chyba najjaśniejszym punktem w ekipie przyjezdnych była tego dnia Klaudia Alagierska. Reprezentantka Polski skończyła 14 z 18 ataków ze środka i zupełnie zasłużenie odebrała statuetkę MVP meczu.
Trener Energi MKS Kalisz zdobyty przez jego zespół punkt przyjmuje z pokorą, choć nie ukrywa, że mistrzynie Polski były w zasięgu jego podopiecznych. Niestety kadrowe braki, głównie na pozycji przyjmującej, zrobiły swoje. Kontuzja na wiele tygodni wykluczyła z gry Ljubicę Kecman. W optymalnej formie nie była też Hillary Hurley, a niewiele brakowało, by jeden z ataków przypłaciła urazem Ewelina Brzezińska.
– Powiem brutalnie, że brakuje nam zdrowia i w efekcie dziś zabrakło tej jednej zmiany, która pociągnęłaby dalej nasze granie. Niestety musimy sobie radzić bez Ljubicy i to jest widoczne. Ponadto „Hily” już na rozgrzewce narzekała na kolano. Nie była to ta sama zawodniczka, co w poniedziałek w meczu z Radomką. Co więcej, „Siekę” po wylądowaniu na parkiecie złapał skurcz, gdy broniła się przed upadkiem. Zdrowie jest zatem teraz tym, czego najbardziej potrzebujemy – podkreśla Jacek Pasiński. – Widać było, że dziewczyny zostawiły serce, bardzo chciały wygrać. Ale niestety tych chęci nie wystarczyło na to, żeby pokonać przeciwnika. Pewnie z perspektywy czasu ten punkt nam się przyda, ale zawsze pozostanie niedosyt, bo mogliśmy ten mecz wygrać – dodaje szkoleniowiec kaliskiego zespołu.
Po czterech meczach siatkarki MKS-u mają na koncie cztery punkty. O kolejne, i zarazem pierwsze na wyjeździe, powalczą w najbliższą sobotę w Pile.
Energa MKS Kalisz – ŁKS Commercecon Łódź 2:3 (25:22, 20:25, 27:25, 19:25, 5:15)
Energa MKS: Hurley 8, Ptak 15, Centka 6, Helić 12, Budzoń 1, Brzezińska 7 oraz Łysiak (l), Kulig (l), Jasek 5, Miros 2, Wawrzyniak, Szperlak 1, Rybak
ŁKS: Mori 7, Kwiatkowska 10, Wójcik 14, Lazović 16, Bociek 12, Alagierska 18 oraz Strasz (l), Kowalińska 4, Skrzypkowska, Pacak 3, Gajewska, Edelman, Szczyrba 6
MVP: Klaudia Alagierska (ŁKS)