Podopieczni kaliskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt przetrwały huczną, Sylwestrową noc, pod opieką… zaledwie dwóch wolontariuszek i jednego kaliszanina. Pomimo apelu kierownictwa wynikającego ze wcześniejszych wpisów wolontariuszek na portalach społecznościowych, że czworonogi „ten straszny dla nich czas spędzą bez opieki” żadna z nich nie pojawiła się w placówce.
– W Sylwestra wyjątkowo zorganizowaliśmy nocny dyżur, dzięki zaangażowaniu pracownika terenowego schroniska – Pani Anny Wesołowskiej, która sama zasugerowała, że spędzi tę noc z naszymi zwierzakami. Pani Ania zaproponowała także, że będzie w Schronisku pomiędzy godziną 23.30 a 1.00, jednakże swój dyżur rozpoczęła już po godzinie 21.00. Schronisko było w tych godzinach otwarte i każdy, kto tylko chciał, mógł przyjść towarzyszyć psiakom i kotom. Niestety pomimo wystosowanego komunikatu stawiło się jedynie 2 wolontariuszy. Trochę szkoda, ponieważ liczyliśmy na większe zaangażowanie i wsparcie środowiska wolontariackiego w rozładowywaniu stresu wśród zwierząt. Okazuje się, że wszyscy z chęcią publikują posty o strasznych fajerwerkach, ale mało kto potrafi zrezygnować z sylwestrowej zabawy i poświęcić ten czas na rzecz zwierząt. Pojawił się także jeden kaliszanin, który podczas nocy sylwestrowej rozdawał czworonogom smakołyki – mówi portalowi Kalisz24 INFO Jacek Kołata, kierownik Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Kaliszu.
psy
2 stycznia 2020 w 01:56
Jak nie zdechły to jest dobrze 🙂
nik
2 stycznia 2020 w 12:03
Myślę że Ci wszyscy ekoterroryści tylko gadać i pisać w necie potrafią a jak przyjdzie co do czego to pierwsi lecą pokazy sztucznych ogni oglądać.