Strona główna Aktualności Górnik za burtą!!! Energa MKS Kalisz, po raz pierwszy w historii, melduje się w półfinale PGNiG

Górnik za burtą!!! Energa MKS Kalisz, po raz pierwszy w historii, melduje się w półfinale PGNiG

0
0

Idą jak burza. Po wygranych z MMTS-em Kwidzyn i Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski, w minioną sobotę piłkarze ręczni Energi MKS Kalisz pokonali w Arenie zespół Górnika Zabrze i awansowali do półfinału PGNiG Pucharu Polski. To wyjątkowy wyczyn, bo dokonali tego po raz pierwszy w najnowszej historii kaliskiego szczypiorniaka.

Sukces jest tym większy, że ofiarą kaliszan padł aktualny wicelider PGNiG Superligi. To również pierwsza wygrana kaliszan z ekipą Rastislava Trtika w historii dotychczasowych spotkań obu zespołów. I choć to „tylko” rozgrywki pucharowe, satysfakcja jest duża, bowiem szkoleniowiec zabrzan zawsze podkreśla, że każdy z meczów traktuje równie poważnie. Tak też było i z tym sobotnim, o czym świadczy skład, jakim goście zjawili się w Kaliszu. Zabrakło w nim jedynie zmagającego się z grypą bramkarza Martina Galii oraz Aleksandra Tatarincewa. Wszystko wskazywało więc na to, że gracze Górnika nie zamierzają stosować wobec gospodarzy taryfy ulgowej. W efekcie, zgromadzona w Arenie ponad dwutysięczna publiczność, obejrzała bardzo wyrównane spotkanie, ale co ważne przez większą jego część to gospodarze byli na prowadzeniu i utrzymali je dzięki kapitalnie rozegranej, emocjonującej końcówce.

Podopieczni Patrika Liljestranda od początku grali pewnie, energicznie i co ważne skutecznie. Nie mylili się Kiryl Kniazieu, Marek Szpera, czy Michał Drej, bezbłędny w egzekwowaniu „siódemek”, dzięki czemu cały czas udawało się utrzymywać nad rywalem jedno, dwubramkową przewagę. W 17. minucie, gdy wrzutkę Szpery efektownym rzutem zamienił na bramkę Kamil Adamski prowadzenie wzrosło do trzech trafień (10:7). Wprawdzie po chwili goście dogonili wynik (10:10), ale to miejscowi schodzili na przerwę z przewagą jednej bramki (14:13).

Druga połowa także miała bardzo wyrównany przebieg. Po obu stronach nie brakowało zarówno efektownych zagrań, jak i niepotrzebnych błędów. Szala zwycięstwa przechylała się raz na jedną raz na drugą stronę, ale oba zespoły wykazywały się sporą dawką ostrożności. Emocje skumulowały się w końcówce, gdy dwukrotnie do kaliskiej bramki trafił Jan Czuwara i na cztery minuty przed ostatnią syreną wyprowadził swój zespół na prowadzenie (23:25). Było ono jednak tylko chwilowe, bo z odpowiedzią pospieszyli Marek Szpera i Maciej Pilitowski, wyrównując na 25:25, a tuż po nich celnym rzutem popisał się Artur Klopsteg, ponownie dając gospodarzom prowadzenie (26:25). Na pół minuty przed końcem kapitalną interwencją, zresztą nie pierwszą w tym spotkaniu, popisał się Łukasz Zakreta i piłka była po stronie kaliszan. Szansy nie zmarnowali, rozważnie rozgrywając ostatnią akcję meczu. Kropkę nad „i”, pewnym i celnym trafieniem z prawego skrzydła, postawił Artur Klopsteg, ustalając wynik na 27:25.

To był super mecz, nie tylko dla nas, ale przede wszystkim dla kibiców. Zwłaszcza jego bardzo ciekawa końcówka, z happy endem. Jesteśmy w czwórce Pucharu Polski. Chyba nikt się tego nie spodziewał. Już w Piotrkowie zagraliśmy fajne spotkanie, a dzisiaj potwierdziliśmy, że jesteśmy w dobrej formie. Widać tutaj pracę nowego trenera. Nic tylko się cieszyć – podsumował Kamil Adamski, rozgrywający Energi MKS.

Na pewno był to mecz walki, ale spodziewaliśmy się, że trener Górnika bardziej nas zaskoczy taktycznym zagraniem. Tak się jednak nie stało. Myślę, że grałoby nam się spokojniej, gdybyśmy nie zrobili tylu głupich błędów, które przeciwnik wykorzystał. Przed nami jeszcze dużo pracy, ale jak widać zespół odzyskał chęci do grania i myślę, że również w lidze będzie dobrze – ocenił spotkanie Łukasz Kobusiński, drugi trener Energi MKS.

Przegrana zabrzan jest dużym zaskoczeniem. Rok temu to właśnie oni sprawili sporą niespodziankę, eliminując w ćwierćfinale pucharowych potyczek Orlen Wisłę Płock. Tym razem sami odpali z rozgrywek.

O tym, który z zespołów stanie na drodze kaliszan w półfinale zmagań, zdecyduje poniedziałkowe losowanie, ale grono pucharowych rywali tworzy cała śmietanka PGNiG Superligi: PGE Vive Kielce, Orlen Wisła Płock i Azoty Puławy. To właśnie z tą ostatnią drużyną szczypiorniści Energi MKS zmierzą się już w najbliższą środę, ale już w walce o ligowe punkty. Początek meczu w kaliskiej Arenie o godz.18:30.

Tekst i zdjęcia: Karina Zachara

Energa MKS Kalisz NMC Górnik Zabrze 27:25 (14:13)

MKS: Zakreta, Padasinow – Kniaziew 7, Pilitowski 5, Szpera 4, Adamski 4, Drej 3, Klopsteg 2, Czerwiński 1, Misiejuk 1, Kwiatkowski, Bożek, Adamczak Paweł, Krycki, Wojdak.
Karne: 3/3.
Kary: 10 min. (Kwiatkowski, Bożek, Adamczak Paweł, Misiejuk, Pilitowski – po 2 min.)

Górnik: Kornecki, Kazimier – Sluijters 5, Buszkow 5, Gliński 5, Czuwara 4, Tomczak 4, Daćko 2, Gromyko, Pawelec, Gogola, Sićko, Adamuszek.
Karne: 4/7.
Kary: 6 min. (Gliński, Czuwara, Buszkow – po 2 min.)

Wczytaj więcej powiązanych artykułów
Wczytaj więcej Aktualności

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sprawdź również

ToTo Sushi. Najświeższe składniki i nowoczesne podejście do tradycyjnej japońskiej kuchni

Poczuj cudowną atmosferę i pozwól od razu przenieść się do Japonii. ToTo Sushi w Kaliszu t…