Wygrana pierwsza połowa nie wystarczyła, by triumfować w całym spotkaniu. Piłkarze ręczni Energi MKS ulegli na wyjeździe Górnikowi Zabrze 26:29. Atmosfera na parkiecie od początku była gorąca. I nic dziwnego, bo dla obu ekip wygrana była równie ważna, mimo iż w tym sezonie dużo je dzieli.
Aktualnie trzeci w tabeli zespół Górnika wciąż liczy się w walce o medal, a zatem każda punktowa zdobycz jest dla niego na wagę złota. Poza tym zabrzanie mieli coś do udowodnienia rywalom z Kalisza. W końcu jesienią, w Arenie zwyciężyli dopiero po rzutach karnych, a w styczniu sensacyjnie przegrali z Energą MKS w ćwierćfinale PGNiG Pucharu Polski odpadając z dalszych rozgrywek. Z kolei kaliszanie, zajmujący w tabeli Superligi odległe 11. miejsce, mimo iż mają nikłe szanse na awans do czołowej ósemki, wciąż nie tracą nadziei i ambitnie walczą, by na koniec rundy zasadniczej zająć jak najlepszą lokatę. W niedzielnym spotkaniu po raz kolejny udowodnili, że potrafią podjąć równorzędną walkę z mocnym rywalem.
Przez całą pierwszą połowę to podopieczni Patrika Liljestranda dyktowali warunki gry. Już po pięciu minutach prowadzili 4:1. Górnik po raz pierwszy wyrównał stan rywalizacji w 14. minucie, kiedy na 6:6 trafił Bartłomiej Tomczak. Później długo walka toczyła się punkt za punkt, ale pod koniec pierwszej połowy, wykorzystując błędy gospodarzy, MKS znów odskoczył na trzy oczka (13:10). Świetnie w szeregach kaliszan spisywał się Marek Szpera, który na półmetku zmagań miał na koncie sześć trafień. Kilka udanych interwencji zanotował też Łukasz Zakreta. Na przerwę goście schodzili więc z dwubramkową przewagą (14:12).
Niestety druga odsłona meczu nie wyglądała ich w wykonaniu już tak różowo, za to Górnik wyraźnie podkręcił tempo. W ciągu ośmiu minut kaliszanie nie trafili ani raz, w przeciwieństwie do gospodarzy, którzy zdobyli sześć bramek z rzędu i odskoczyli na 18:14. Niemoc rzutową MKS-u przerwał dopiero w 39. minucie Artur Bożek. Wprawdzie przez moment udało się kaliszanom zmniejszać stratę do dwóch oczek, ale w 42. minucie Górnik znów prowadził 20:16. Jednak szczypiorniści Energi MKS nie odpuszczali. W 50. minucie kontaktowego gola rzucił Maciej Pilitowski (22:21), niestety chwilę później otrzymał karę wykluczenia. Ostatnie fragmenty gry należały już do gospodarzy, którzy popełniali mniej błędów, a w dodatku dobrze w ich bramce spisywał się Martin Galia. Na półtorej minuty przed końcową syreną Górnik zwiększył przewagę do pięciu goli (29:24) i już wtedy niemal pewnym było, że losy meczu są przesądzone. Ostatecznie przyjezdni zdołali zmniejszyć stratę do trzech bramek (29:26).
Doznając piętnastej porażki w sezonie szczypiorniści Energi MKS mają już tylko teoretyczne szanse, by załapać się do fazy play-off. Do ósmego w tabeli Piotrkowianina tracą już czternaście oczek, a w rundzie zasadniczej pozostało do rozegrania jeszcze tylko pięć serii meczów. Ten najbliższy kaliszanie zagrają w najbliższą środę. O 18:30 w Arenie podejmą outsidera rozgrywek, Arkę Gdynia.
21. seria PGNiG Superligi, 10.03.2019r. / NMC Górnik Zabrze – Energa MKS Kalisz 29:26 (12:14)
Kary: Górnik – 2 min, Energa MKS – 12 min. Rzuty karne: Górnik 3/4, Energa MKS 2/3.
Górnik: Galia – Sluijters 7, Czuwara 4, Tomczak 4, Buszkow 3, Daćko 3, Kubała 3, Adamuszek 2, Gogola 1, Pawelec 1, Tatarincew 1, Gromyko, Sićko.
Energa MKS: Potocki, Zakreta – Szpera 7, Bożek 3, Drej 3, Kniazieu 3, Pilitowski 3, Czerwiński 2, Misiejuk 2, Piotr Adamczak 1, Adamski 1, Bałwas 1, Klopsteg, Wojdak.