Pechową dla kaliskich szczypiornistów okazała się 13. seria PGNiG Superligi. W meczu zamykającym pierwszą rundę podopieczni Pawła Ruska przegrali wyjazdowe spotkanie z MMTS-em Kwidzyn 21:24.
Kiepska passa kaliskiej ekipy nie ma końca. Nadzieja, że uda się ją przerwać meczem w Kwidzynie, nie gasła do ostatnich minut niedzielnego pojedynku. Niestety wynik końcowy nie był dla Energi MKS powodem do radości. Po dość zaciętym, ale w miarę wyrównanym początku, sytuacja zaczęła się komplikować na niekorzyść przyjezdnych. Skuteczni w ataku gracze MMTS-u zaczęli przejmować nad spotkaniem coraz większą kontrolę. Niemała w tym zasługa Roberta Orzechowskiego, byłego reprezentanta kraju, który w krótkim czasie zafundował kaliszanom trzy bramki. W sumie w ciągu niespełna dziesięciu minut gospodarze trafili pięciokrotnie, kaliszanie ani raz. Efekt był taki, że jeszcze przed upływem dwudziestu minut meczu kwidzynianie odskoczyli na pięć oczek (10:5) i wcale nie zamierzali tego prowadzenia oddawać.
Kaliszanie gonili wynik, ale sukces był połowiczny. Momentami skracali dystans do rywali na 2-3 bramki, a w 41. minucie, kiedy dwukrotnie trafił Michał Bałwas, złapali nawet kontakt z przeciwnikiem (15:16), ale większej szkody wyrządzić mu nie zdołali. Na trzy minuty przed końcową syreną tracili do ekipy z Kwidzyna cztery bramki (19:23) i w niewielkim stopniu udało się ten rezultat zmienić. W końcówce, próbę zniwelowania strat podjęli jeszcze najskuteczniejsi tego dnia Maciej Pilitowski i Dzianis Krytski, ale nie udało się odwrócić losów spotkania. Ostatecznie kaliszanie przegrali 21:24.
Dla ekipy Energi MKS porażka kończąca pierwszą rundę fazy zasadniczej była już dziesiątą w tym sezonie. Niestety bardzo kosztowną, bo dystans dzielący kaliszan do czołowej ósemki znów się powiększył i wynosi już osiem punktów. Okazją do odrobienia strat będzie runda rewanżowa. A tę kaliszanie rozpoczną już w najbliższy piątek, wyjazdowym spotkaniem z Orlen Wisłą Płock.