„Dopalacze” to tak naprawdę potoczna nazwa różnego rodzaju produktów zawierających substancje psychoaktywne, które nie znajdują się na liście środków kontrolowanych przez ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii. Spożycie ich ma na celu wywołanie w organizmie jak najwierniejszego efektu narkotycznego substancji zdelegalizowanych. O efektach ich działania przekonuje się w Kaliszu coraz więcej osób.
Problem dopalaczy w Kaliszu tak naprawdę nigdy nie zniknął, a jedynie na chwilę się „wyciszył”. Dziś jednak na ulicach miasta, na dużych osiedlach, między blokami da się zauważyć coraz więcej dziwnie zachowujących się osób, albo tych, którzy nie kryjąc się po klatkach schodowych handlują podejrzanymi środkami na środku chodnika. Najgorsza sytuacja, o której doskonale wiedzą kaliscy policjanci jest w rejonie ulicy Dworcowej, Górnośląskiej i Podmiejskiej. Tam niemal każdego dnia pod budynkami wielorodzinnymi można natknąć się na „wymianę”.
– Dochodzi to tego, że zwyczajnie boimy się wracać do własnych mieszkań bo ławki i chodniki przed klatkami okupowane są przez wyrugowanych i rozebranych z koszulek mężczyzn, dziwnie zachowujące się młode kobiety, trzęsące się, plujące na chodnik. Oni nie kryją się zupełnie z niczym, stoją na środku chodnika, jeden wyciąga banknot, dugi daje mu jakieś zawiniątko. Później to palą jak papierosa – mówi portalowi Kalisz24 INFO mieszkanka jednego z wieżowców, która z wiadomych względów chce pozostać anonimowa.
W miniony czwartek, 1 września po godzinie 15.00 funkcjonariusze z Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu i Zespół Ratownictwa Medycznego interweniowały przy ul. Podmiejskiej 32, gdzie na chodniku zalęgło dwóch młodych mężczyzn. Przez dobre pół godziny nie dało się ich dobudzić. Z informacji przekazanych od świadka zdarzenia, po wypaleniu podejrzanego skręta w tym samym momencie ścięło ich z nóg.