W kaliskim Centrum Kultury i Sztuki odbył się pokaz specjalny filmu „Znachor” w reżyserii Michała Gazdy, który już 27 września zobaczą użytkownicy serwisu Netflix w 190 krajach. Czy ikoniczna historia Rafała Wilczura/Antoniego Kosiby, skruszy ich serca tak, jak w Polsce? Wartości i emocje nie mają narodowości, języka i wieku. Uniwersalne, niezmienne są szeroko rozumianym dekalogiem.
Kino mieszczące się w historycznym, budynku dawnej cerkwi, z otwartymi ramionami przyjęło 240 widzów, wiedzionych sentymentem i ciekawością. Trudno się dziwić, powieść Tadeusza Dołęgi-Mostowicza od niemal 100 lat, porusza, wzrusza, daje nadzieję i otula dobrem. Bez względu na to, w jakich czasach żyjemy, honor, szlachetność, otwartość, bezinteresowność i empatia są fundamentem naszego człowieczeństwa. I taki jest Kosiba. Zwyczajny i niezwyczajny.
Podróż przez polską prowincję, pachnącą sianokosami, świeżym mlekiem i sierpniowymi jabłkami, z profesorem Rafałem Wilczurem vel Antonim Kosibą jest ucztą dla zmysłów, generującą wachlarz emocji. Doświadczony przez los uznany profesor, a po amnezji wiejski znachor jest szlachetnym, silnym,
pokornym i bez względu na status, dobrym człowiekiem. O tym, jak „Znachor” rezonuje z publicznością, mogliśmy się przekonać podczas rozmowy Odety Moro z ekipą filmu, którą nagrodzono brawami. Wilgotne oczy, łagodność wypisana na twarzy i spokojny uśmiech niech będą najlepszą rekomendacją do włączenia Netflixa 27 września.
„Jestem pod wielkim wrażeniem!”, „Nie naruszyliście świętości”, „Gdzie są tak piękne miejsce, które widzieliśmy? „Czy planujecie kontynuacje losów profesora Wilczura?”, „Jak wyglądał casting?” „Wielkie brawa dla filmowej Zośki, najbardziej brawurowa rola w tym filmie”, to nieliczne komentarze i pytania, które padły z widowni.
– Po przeczytaniu scenariusza, poczułam Zośkę całą sobą i bardzo chciałam ją zagrać. Ewa Brodzka reżyser castingu miała nosa i do mnie i do moich partnerów, bo pamiętajmy, że film to nie monodram. Mam wspaniałych partnerów – Leszka Lichotę, który jest otwarty na propozycje i ciekawym drugiego człowieka. Marysia Kowalska jest absolutnie cudowną, wrażliwą, delikatna i jednocześnie charyzmatyczną dziewczyną. Ignacy Liss, ekranowy hrabia Czyński, jest wspaniałym młodym człowiekiem. Każdy z nas jest blisko swojej postaci, wybiera własne cechy i obdarza nimi bohatera – przyznała Anna Szymańczyk, filmowa Zośka.
W trakcie rozmowy reżyser mówił również o kulisach powstawania produkcji, w której od pomysłu do ostatniego klapsa minęły prawie trzy lata! W realizacji superprodukcji udział wzięło ponad dwa tysiące osób, a lokacje i plenery zapierają dech w piersiach. Okazuje się, że działający młyn znaleziono pod
Warszawą i należało jedynie znaleźć koło. Chatę Michała kręcono w Lublinie, warszawskie Powiśle zagrał Zgierz, a żydowską Austerię również znaleziono pod Warszawą.
– Od początku chcieliśmy zrobić kryształowy melodramat, rodzaj baśni, do której potrzebowaliśmy pięknych plenerów i lokacji. Wszystko, co widzimy w filmie – od pałacu, karczmy, młyna czy sądu dzieje się w autentycznych miejscach, co wpływa na wiarygodność odbioru – powiedział Michał Gazda.
Pojawiały się również głosy, że historia, która dzieje się niemal sto lat temu, wpisuje się idealnie w dzisiejszą rzeczywistość, chociażby z uwagi na figurę silnej kobiety, a właściwie kobiet. Samodzielne, wyraziste, odważne, nieco bezczelne.
– Istnieje prawda czasu i prawda ekranu, a jazz naszej adaptacji polega na tym, że historia Wilczura i Kosiby jest stała, ale pojawiają się nowe wątki lub pokazujemy je z innej perspektywy. I nie był to z naszej strony koniunkturalizm, próba przypodobania się aktualnym trendom. Mam nadzieję, że szczerość naszych postaci jest organiczna i wiarygodna – powiedział reżyser.
– Zośka po śmierci męża zakłada spodnie i zarządza młynem. Jest bizneswoman tamtych czasów, a dzięki temu widzki mogą się z nią identyfikować. Odważna, twarda, ma też serce, ale pokazuje je nielicznym. Jest kobietą z krwi i kości, której wrażliwość i delikatność możemy obserwować przez pryzmat rozwijającej się relacji z Antonim. Kobiety w tym filmem mają wiele twarzy – dodała Anna Szymańczyk.
W najnowszej adaptacji, Michał Gazda koncentruje się na wzruszającej relacji ojca i córki, którzy nie wiedzą o swoim istnieniu. Piętnaście lat wcześniej szanowany chirurg Rafał Wilczur traci wszystko. Rodzinę i pamięć. Skazany na tułaczkę, wielokrotnie skazany zza włóczęgostwo, zatrzymuje się we młynie i bezinteresownie zaczyna leczyć ludzi. Trudno nie kibicować rodzącej się miłości pomiędzy hrabią Leszkiem Czyńskim (Ignacy Liss) a Marysią Wilczurówną (Maria Kowalska). Na przekor społecznym konwenansom, na przekór całemu światu.
Wśród aktorskich perełek na uwagę zasługuje dr. Jerzy Dobraniecki grany przez Mirosława Haniszewskiego, Zofia, w którą wcieliła się Anna Szymańczyk czy Krzysztof Dracz, jako żydowski karczmarz. Kolejnymi punktami na mapie sześciu pokazów specjalnych są Lidzbark Warmiński (Kino Ignacy) i Stargard (Stargardzkie Centrum Kultury).