Strona główna Aktualności Telma znalazła kochający dom. Schronisko wynajmuje agencję detektywistyczną!

Telma znalazła kochający dom. Schronisko wynajmuje agencję detektywistyczną!

1
2

Poznajcie smutną historię Telmy – leciwej i schorowanej suni w typie Owczarka Niemieckiego, która trafiła do kaliskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt przy ulicy Warszawskiej pod koniec lutego br.

Telma była trakcie odbywania kwarantanny kiedy przykuła uwagę jednej z wolontariuszek, która zaczęła nagrywać filmy z jej udziałem w celu szybkiego znalezienia dla niej ciepłego domu. Kwarantanna zakończyła się dokładnie w sobotę, 10 marca br. i to właśnie wtedy zaczął się prawdziwy koszmar. – Kiedy podeszłam do jej boksu, znalazłam ją w fatalnym stanie… – mówi portalowi Kalisz24 INFO jedna z wolontariuszek.

Telma ledwo trzymała się na nogach, wymiotowała i zupełnie nie reagowała na wołanie. O sytuacji został powiadomiony pracownik schroniska, by w trybie pilnym zabrał ją do lekarza weterynarii. Wycieńczona i bezsilna psina nie była w stanie iść, więc do auta była niesiona na rękach. Po niedługim czasie wróciła do schroniska, gdzie została odprowadzona do swojego boksu w takim samym stanie, w jakim z niego wyjechała. Starszy, cierpiący i schorowany przyjaciel człowieka trafił na zimny i mokry beton. – Telma nie miała siły wejść do swojej budy, więc leżała na betonie. Widząc to, natychmiast zaniosłam jej kołdry by w jakiś sposób zabezpieczyć ją przed zimnem. Spędziłam z nią kilkadziesiąt minut i płakałam widząc jak bardzo cierpi. Obiecałam sobie, że nie pozwolę by odeszła w schronisku, w samotności i mrozie.

W kaliskim schronisku pojawił się lekarz weterynarii, który został poproszony o to, by zajrzał do Telmy, której stan cały czas się pogarszał. Odpowiedź lekarza była zdumiewająca… „to jest stary pies, jeśli kroplówka i antybiotyk nie pomogą, no to umrze”, po czym opuścił schronisko.

Filmy z Telmą, które zostały nagrane przez wolontariuszkę znalazły się w sieci i w kilka godzin obiegły całą Polskę. Reakcja była natychmiastowa! Widząc w jak ciężkim stanie jest sunia, następnego dnia pod bramą schroniska pojawiła się Pani Ania z Warszawy. Przyjechała adoptować Telmę i zapewnić jej odpowiednie warunki. Niestety… W niedzielę biuro schroniska jest nieczynne i adopcje są niemożliwe. Wtedy Telma znajdowała się już na szpitalnym korytarzu, w dużym hałasie.

Przez okno było widać, że jej stan nadal był fatalny, nadal nie reagowała na człowieka, nie podnosiła się, ciężko oddychała. Pani Anna została bardzo nieprzyjemnie potraktowana zarówno przez weterynarza jak i pracownicę schroniska, co zresztą zostało nagrane.

Pani Anna przywiozła ze sobą z Warszawy wypełnione wszystkie dokumenty, które niezbędne są przy adopcji. Dodatkowo na Telmę czekało już miejsce w całodobowej klinice weterynaryjnej w stolicy. Niestety nie wyrażono zgody na wydanie psa, bo na miejscu nie było kierownika. Błagań nie było końca.. – poprosiłam o numer telefonu do kierownika placówki, by ubłagać go o wyrażenie zgody w celu ratowania suni, niestety spotkałam się z odmową. – mówi Pani Anna. Po niemiłej rozmowie, weterynarz zajrzał do Telmy i zamknął ją w pomieszczeniu do którego już nikt nie miał dostępu.

Po kilku godzinach spędzonych w schronisku Pani Anna zmuszona była wrócić do Warszawy, niestety bez Telmy. Pojawiła się w Kaliszu już następnego dnia – w poniedziałek, kiedy możliwe są adopcje. W międzyczasie pojawiła się także odpowiedź kierownika, że Telma nie może iść do adopcji ponieważ nie jest wysterylizowana i niezdiagnozowana. [Sterylizacja suczki w takim stanie mogła doprowadzić do jej zgonu.] W poniedziałek adopcja także nie była możliwa i po kilku godzinach Pani Anna została wyproszona ze schroniska z informacją, że adopcja będzie możliwa w środę. Z płaczem i bezradnością miłośniczka zwierząt wróciła do Warszawy, by znów powrócić do schroniska w środę, 14 marca. Sprawa została nagłośniona i wokół kaliskiej placówki dla bezdomnych zwierząt znów zawrzało! Telmę udało się adoptować i przewieźć do warszawskiej kliniki.

W czwartek, 15 marca w godzinach porannych do gabinetu weterynaryjnego w Warszawie, gdzie przebywa adoptowana Telma, zjawili się dwaj mężczyźni. Jak się szybko okazało, z agencji detektywistycznej wynajętej przez jednego z pracowników schroniska dla bezdomnych zwierząt przy ul. Warszawskiej w Kaliszu. – Ponoć jestem podejrzana o adopcję Telmy po to, żeby na Niej zarobić – pisze Pani Anna Głuszko.

Uprzejmie wyjaśniam, że jestem takim freakiem, który adoptował Telmę, by dać jej dom, by spędziła swoje ostatnie dni albo miesiące, a może i nawet lata w swoim domu, może nie do końca „normalnym”- trzy koty, Onek i Szczurzyca… Nigdy nie prosiłam, ani nie zamierzam prosić o jakiekolwiek materialne wsparcie dla Niej. Inne, w postaci buziaków, trzymania kciuków itp, nadal mile widziane. – pisze Anna Głuszko. – Najuprzejmiej informuję również, że jako lekarz, osoba zaufania publicznego, ale też osoba cywilna, której dobro osobiste zostało naruszone, wyciągnę w stosunku do osób za to odpowiedzialnych odpowiednie konsekwencje.

 

Wczytaj więcej powiązanych artykułów
Wczytaj więcej Aktualności

Jeden komentarz

  1. Kasia

    16 marca 2018 w 00:02

    Przynajmniej taki sukces, ze piesek jest juz zabrany z tego miejsca gdzie zamiast ludzi pracuja bezduszne istoty. Wstyd dla tego schroniska za takie zachowanie. Detektyw??? Kolejna kompromitacja. Czy władze tego nie widza??? Brak słów. Oby psinka szybko odzyskała zdrowie.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sprawdź również

Młody łoś zginął na wojewódzkiej „470” w Skarszewie. „Warto zwolnić w rejonach leśnych”

O tym jak niebezpieczne może być spotkanie z dziką zwierzyną przekonał się kierowca, któr…