Ze zmiennym szczęściem siatkarki Energi MKS Kalisz rozpoczęły zmagania w I rundzie fazy play-off. W sobotę, podopieczne Mariusza Wiktorowicza i Daniela Przybylskiego niespodziewanie uległy w pierwszym meczu Grupie Azoty PWSZ Tarnów 2:3. Zrehabilitowały się następnego dnia pokonując rywalki 3:2.
Sobotnia przegrana kaliszanek była bez wątpienia dużą niespodzianką, bowiem to one uznawane były za faworytki tego spotkania. Wykorzystując atut własnego boiska, w hali gdzie nie przegrały jak dotąd żadnego meczu rudny zasadniczej, zamierzały kontynuować tę dobra passę pomyślnie inaugurując zmagania fazy play-off. Planu nie udało się zrealizować, bo przyjezdne, mimo iż w ligowej tabeli zajmują dopiero siódme miejsce, postawiły gospodyniom bardzo twarde warunki.
Po dwóch pierwszych setach nic nie wskazywało na to, że dalsze losy spotkania potoczą się tak niekorzystnie dla siatkarek Energi MKS. Pierwszą partię kaliszanki wygrały do 13, drugą do 20. W kolejnych wszystko się posypało, a karty na parkiecie zaczęły rozdawać zawodniczki z Tarnowa.
– Zagrałyśmy swoje dwa sety, zadaniowo, czyli tak jak miałyśmy zagrać. Potem zaczęłyśmy słabiej zagrywać, rywalki z kolei poprawiły przyjęcie, rozgrywająca zaczęła rozrzucać na siatce piłki i to zaważyło na kolejnych setach – podsumowała Natalia Sroka, atakująca Energi MKS.
Trzeciego seta miejscowe przegrały do 16, w czwartym mimo, iż prowadziły już 17:15
i 21:20, w końcowych akcjach nie zdołały utrzymać przewagi. O zwycięstwo musiały zatem powalczyć w tie-breaku. Niestety i w tej, decydującej partii przyjezdne potwierdziły swoją dominację. Wygrały do 10, a całe spotkanie 3:2.
– Jest nam przykro, bo nie zasłużyliśmy, żeby przegrać po tych dwóch pierwszych setach, gdzie konsekwentnie graliśmy swoją siatkówkę. Niestety w kolejnych graliśmy tak, jakbyśmy nie chcieli tego meczu wygrać. Zwłaszcza, że graliśmy u siebie, przed własną publicznością, mając pod kontrolą dwa pierwsze sety. Jest to dla mnie niezrozumiałe. Zamiast punktować i cieszyć się grą, daliśmy pograć dziewczynom z Tarnowa – skomentował grę swoich podopiecznych trener Wiktorowicz. – Jutro na pewno trzeba zagrać inaczej. Musi być większa determinacja, musi być wiara w oczach, bo dziś w pewnym momencie tej wiary nam zabrakło. Gaśliśmy w oczach i to jest dla mnie niepokojące, bo zespół nie ma prawa gasnąć, ma walczyć do końca, do ostatniej kropli potu. Stać nas na to, żebyśmy zrewanżowali się drużynie z Tarnowa – dodał szkoleniowiec Energi MKS.
Słowa trenera znalazły potwierdzenie w niedzielnym pojedynku. Choć nie od razu wyglądał on tak, jak życzyłby sobie zespół i spragnieni wygranej kibice. W dwóch początkowych setach kaliska ekipa wciąż nie mogła złapać właściwego rytmu. Pierwszą partię mimo prowadzenia 24:21 miejscowe przegrały ostatecznie na przewagi 24:26. W drugiej, w najgorszym momencie traciły do rywalek nawet osiem oczek (11:19). Straty wprawdzie odrobiły, ale tylko częściowo, przegrywając tę partię do 20. Katastrofa wisiała w powietrzu. Ratunkiem okazało się zagranie taktyczne, którym posłużył się trener Wiktorowicz, zastępując wariant z atakującą, trzema przyjmującymi. Fortel okazał się trafiony.
– Ten pomysł ze zmianą ustawienia pojawiał się już od czasu do czasu, zdecydowaliśmy się go wdrożyć w ważnym i kluczowym momencie meczu. Cieszę się, że się sprawdził – powiedział Mariusz Wiktorowicz.
– Ta roszada przyniosła naprawdę fajne rezultaty. Wydaje mi się, że dziewczyny po drugiej stronie siatki nie były na to przygotowane. Bardzo się cieszę, że po dwóch przegranych setach podniosłyśmy się i stałyśmy drużyną, która potrafi walczyć, w której jedna za drugą rzuca się do piłki i robi coś, żeby podnieść poziom naszego sportowego grania. To bardzo ważne zwycięstwo – dodała Justyna Raczyńska, przyjmująca Energi MKS.
Faktem jest, że w trzecim secie kaliski zespół odrodził się jak feniks z popiołów, rozpoczynając od prowadzenia 10:2 i zwyciężając ostatecznie do 14. Także w czwartym wypunktował rywalki, do 16. Emocje sięgnęły zenitu w tie-breaku. Do połowy walka była wyrównana. Przez moment, minimalnie na prowadzenie wyszły siatkarki z Tarnowa (6:7),
ale po chwili ster przejęły kaliszanki i nie wypuściły go już do końca, wygrywając 15:12. Kropkę na „i”, mocnym atakiem z krótkiej piłki, postawiła Ewelina Janicka.
Rywalizacja w tej fazie zmagań toczy się do trzech zwycięstw, a zatem jej stan po pierwszych meczach wynosi 1-1. W najbliższy weekend polem walki obu ekip będzie hala w Tarnowie.
Tekst i zdjęcia: Karina Zachara
I runda play off
o miejsca 1-8/do trzech zwycięstw
mecze B
1. mecz/3 marca
Energa MKS Kalisz – Grupa Azoty PWSZ Tarnów 2:3 (25:13, 25:20, 16:25, 21:25, 10:15)
Energa MKS: Wawrzyniak, Dybek, Janicka, Łukasiewicz, Sroka, Isailović oraz Bulbak (l), Andrzejczak, Nazarenko, Raczyńska, Kucharska, Widera.
Tarnów: Szabo, Lewandowska, Pytel, Podlasek, Bodzęta, Stachowicz oraz Filipowicz (l), Kaczyńska (l), Matyszczak, Minicz, Głaz, Grodzka.
2. mecz/4 marca
Energa MKS Kalisz – Grupa Azoty PWSZ Tarnów 3:2 (24:26, 20:25, 25:14, 25:16, 15:12)
Energa MKS: Kucharska, Dybek, Janicka, Łukasiewicz, Sroka, Isailović oraz Bulbak (l), Głowiak (l), Nazarenko, Wawrzyniak, Andrzejczak, Raczyńska.
Tarnów: Grodzka, Szabo, Pytel, Głaz, Matyszczak, Minicz oraz Kaczyńska (l), Filipowicz (l), Stachowicz, Podlasek, Bodzęta, Sobczak, Świderska.
Wyniki pozostałych spotkań
mecze A
Wisła Warszawa – AZS Gliwice 3:0 (25:17, 25:15, 25:23)
Wisła Warszawa – AZS Gliwice (25:22, 27:25, 25:18)
stan rywalizacji 2-0 dla Wisły
mecze C
Solna Wieliczka – Joker Świecie 3:0 (25:14, 25:22, 25:23)
Solna Wieliczka – Joker Świecie poniedziałek
stan rywalizacji 1-0 dla Solnej
mecze D
Radomka Radom – Energetyk Poznań 0:3 (21:25, 20:25, 22:25)
Radomka Radom – Energetyk Poznań 0:3 (14:25, 24:26, 27:29)
stan rywalizacji 2-0 dla Energetyka