Drugie z rzędu zwycięstwo w rundzie spadkowej odnieśli szczypiorniści Energi MKS Kalisz. W sobotę podopieczni Patrika Liljestranda pokonali na własnym parkiecie SPR Stal Mielec 26:22.
Przez sporą część pierwszej połowy spotkania zwycięstwo kaliszan nie było wcale takie oczywiste. Lepiej w mecz weszli goście, którzy rozpoczęli od prowadzenia 2:0. Później gra toczyła się punkt za punkt, ale w 13. minucie to Stal miała trzybramkową przewagę (6:3), a po chwili 8:5. Wtedy jednak w szeregach przyjezdnych coś zaczęło szwankować, a MKS nie omieszkał tego wykorzystać. W ataku nie do zatrzymania był Maciej Pilitowski. To po jego trafieniu w 21. minucie na tablicy wyników pojawił się remis 7:7. On też po chwili wyprowadził zespół na prowadzenie 9:8.
Tymczasem goście zaczęli popełniać coraz więcej błędów. To właśnie jeden z nich, w 25. minucie wykorzystał Michał Bałwas i samotny rajd całą długością boiska zakończył trafieniem na 12:10 dla MKS-u. Dobrą passę kaliszanie utrzymali do końca pierwszej połowy. W 29. minucie na 14:11 podwyższył Piotr Adamczak, a po chwil wynik z rzutu karnego ustalił Kiryl Kniazieu.
Końcowe fragmenty pierwszej i świetny początek drugiej odsłony spotkania w wykonaniu Energi MKS Kalisz okazały się kluczowe dla ostatecznego rezultatu. W 35. minucie po dwóch z rzędu trafieniach Kniazieua kaliszanie prowadzili aż ośmioma bramkami (19:11), a Stal popełniała coraz więcej błędów, zwłaszcza w ataku. Sprawy nie ułatwiały im również świetne interwencje Artsema Padasinau, broniącego z ponad 40-procentową skutecznością. Momentami gościom udawało się skracać dystans, ale kaliszanie byli czujni i nie zamierzali oddawać kontroli nad boiskowymi wydarzeniami.
Kiedy w 55. minucie na 25:17 trafił Kamil Adamski zwycięstwo gospodarzy było już niemal pewne. W ostatnim zrywie Stal próbowała jeszcze gonić wynik, ale czasu na odrobienie tak dużej straty było zbyt mało. Ostatecznie kaliszanie wygrali 26:22.
– Myślę, że początkowe dwadzieścia minut trochę ospale graliśmy w obronie. Potem wszystko się jakoś zazębiło, udało się wywalczyć prowadzenie i do końca kontrolować wynik spotkania, chociaż nie był to łatwy mecz. Najważniejsze, że jest wygrana i sześć punktów w tabeli. Naszym celem jest nie tylko utrzymanie, ale też wygranie grupy spadkowej, dlatego za bardzo nie wybiegamy w przyszłość. Skupiamy się na każdym kolejnym meczu, żeby odpowiednio się do niego przygotować, wypocząć, bo teraz gramy co trzy dni. Na razie cieszymy się z dwóch wygranych i oby było tak dalej – podsumował spotkanie Piotr Adamczak.
Dla podopiecznych Patrika Liljestarnda to druga z rzędu wygrana, dzięki której z kompletem zwycięstw przewodzą grupie spadkowej PGNiG Superligi. Kolejny sprawdzian już w najbliższą środę, a będzie nim wyjazdowe spotkanie z Zagłębiem Lubin.
2. seria rundy spadkowej, 20.04.2019 r. / Energa MKS Kalisz – SPR Stal Mielec 26:22 (15:11)
Kary: Energa MKS – 8 min, Stal – 2 min.Rzuty karne: Energa MKS2/3, Stal 4/4.
MKS: Padasinau Zakreta – Kniazieu 7, Pilitowski 5, Bałwas 4, Adamczak Piotr 3, Drej 2, Krytski 2, Szpera 2, Adamski 1, Bożek, Grozdek, Misiejuk, Kwiatkowski.
Stal: Andelić, Witkowski – Krępa 4, Mochocki 4, Rutkowski 3, Wypych 3, Kornecki 2, Sarajlić 2, Wilk 2, Jędrzejewski 1, Skuciński, Krupa, Miedziński, Rusin, Krajewski.