Kalisz i polska scena muzyczna pogrążyły się w żałobie. W sobotę, 22 listopada zmarł kaliszanin Piotr Michera – wybitny skrzypek jazz-rockowy, rozrywkowy i klasyczny. Informacja o jego śmierci poruszyła zarówno muzyków, jak i melomanów, dla których jego talent i wyjątkowa muzyczna wrażliwość były od lat niepodważalnym symbolem kunsztu.
Piotr Michera należał do tych artystów, których twórczość wykraczała poza granice gatunków. Łączył klasyczną szkołę gry na skrzypcach z ekspresją jazzu i energią rocka, tworząc brzmienie, którego nie dało się pomylić z żadnym innym. Występował zarówno solo, jak i z zespołami i orkiestrami, współpracując z wieloma muzykami w kraju i poza jego granicami.
Jego kariera to dziesiątki koncertów, projektów artystycznych oraz niezliczone spotkania z publicznością. Ci, którzy mieli okazję słuchać go na żywo, wspominają jego pasję, perfekcję techniczną oraz niezwykłą zdolność budowania emocji. Był artystą, który potrafił zaintrygować zarówno miłośników muzyki poważnej, jak i fanów brzmień bardziej eksperymentalnych.
Piotr Michera był także cenionym pedagogiem i mentorem dla młodych muzyków. Zawsze chętnie dzielił się wiedzą, inspirował i wspierał początkujących artystów. W kaliskim środowisku muzycznym uchodził za człowieka życzliwego, skromnego i niezwykle pracowitego.
Jego odejście to ogromna strata dla kultury i sztuki nie tylko w Kaliszu, ale i w całej Polsce. Muzycy, przyjaciele i słuchacze żegnają go z wielkim smutkiem, podkreślając, że pozostawił po sobie bogate dziedzictwo – nagrania, projekty oraz wspomnienia, które na zawsze zapiszą się w historii polskiej muzyki.
Rodzinie i bliskim składamy wyrazy najgłębszego współczucia.
RED.



















