W hitowym pojedynku rundy jesiennej piłkarze KKS–u Kalisz pokonali Radunię Stężyca 3:0. To dziesiąta z rzędu wygrana kaliszan, cenna podwójnie, bo zapewniająca miano lidera rozgrywek.
W sobotni wieczór, tuż przed wielkim narodowym świętem, 100-leciem odzyskania przez Polskę niepodległości, kaliski stadion prezentował się wyjątkowo. Nie zabrakło biało-czerwonych barw i narodowego hymnu, ale co ważne nie zawiedli główni uczestnicy widowiska, w pełni udowadniając licznie obecnym kibicom, że są świadkami konfrontacji dwóch najlepszych ekip w grupie drugiej III ligi.
Atmosfera była gorąca, bo i stawka meczu wysoka. Radunia broniła pozycji lidera, natomiast zespół z Kalisza stał przed ogromną szansą był to zaszczytne miejsce zająć. Podopieczni Dariusza Marca wywiązali się z zadania wyśmienicie. Zagrali ambitnie, mądrze i co ważne skutecznie, i to oni, na dwie kolejki przed zakończeniem rundy jesiennej plasują się obecnie na szczycie ligowej tabeli.
Zespół ze Stężycy rozpoczął groźnie, bo już w pierwszej minucie spotkania wywalczył rzut wolny, który mógł zamienić na bramkę otwierającą wynik. Tak się jednak nie stało, a kolejne fragmenty meczu zdecydowanie lepiej ułożyły się dla gospodarzy. Kluczową, jeśli nie decydującą o losach całego pojedynku, wydaje się być sytuacja z szesnastej minuty, kiedy kapitan Raduni Dawid Klawikowski, chcąc uchronić swój zespół przed stratą gola, sfaulował w polu karnym Mateusza Żebrowskiego.
Główny arbiter nie miał wątpliwości dyktując rzut karny, ale dodatkowo ukarał też sprawcę przewinienia czerwoną kartką. I to właśnie ta decyzją wzbudziła ostry i uzasadniony sprzeciw gości, bo o ile „jedenastka” była w tym przypadku bezdyskusyjna, to już czerwony kartonik niekoniecznie, bo nie powinno stosować się kar podwójnych. Protesty mocno poirytowanych gości w niczym jednak nie pomogły. Sędzia był nieugięty, a po chwili, kiedy „jedenastkę” zamienił na gola Hubert Antkowiak, KKS objął prowadzenie w meczu.
Owa sytuacja nie pozostała bez wpływu na dalszy przebieg spotkania. Grający w osłabieniu piłkarze ze Stężycy mieli poważny problem, za to podbudowani bramkową zdobyczą gospodarze grali coraz pewniej, dość często goszcząc na połowie rywali i to w bliskim sąsiedztwie pola karnego. Okazji do podwyższenia przewagi mieli Kakaesiacy kilka, ale nie potrafili ich dobrze spożytkować. Ich starania zostały nagrodzone dopiero w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Piłkę z prawego skrzydła idealnie dograł wtedy Mateusz Żebrowski, a strzałem głową zamienił na bramkę Ivan Vidal Gonzalez.
Takiego obrotu sprawy lider ze Stężycy zapewne się nie spodziewał. Czasu było jednak sporo, więc po powrocie z szatni goście ostro zabrali się do pracy, stawiając głównie na grę ofensywną. Efekty tych starań mogły nadejść już po dwóch minutach od wznowienia gry, ale wykonujący rzut wolny Andrzej Kaszuba trafił w poprzeczkę. Takich dogodnych okazji mieli przyjezdni jeszcze kilka, ale czujni w defensywie gospodarze skutecznie tłumili ich zamiary. Nie zmienia to jednak faktu, że i sami zmarnowali sporo szans, by zwycięstwo uczynić jeszcze okazalszym.
Wprawdzie w 79. minucie, wykorzystując precyzyjne dogranie z rzutu wolnego Mateusza Gawlika, pewnym strzałem z okolicy 30. metra rezultat na 3:0 ustalił Robert Tunkiewicz, ale jego koledzy mogli to uczynić znacznie wcześniej. Okazje ku temu mieli kolejno Antkowiak, Gawlik, Żebrowski i Stefaniak, czy Gabriel Vidal, który również na kilka minut przed końcem meczu, w sytuacji sam na sam z bramkarzem, trafił w poprzeczkę.
W sobotni wieczór na stadionie przy Łódzkiej emocji nie brakowało. Głodnym sukcesu kibicom kaliskiego trzecioligowca końcowy wynik spotkania sprawił, podobnie jak całemu zespołowi, uzasadnioną satysfakcję, bo na swoje zwycięstwo podopieczni Dariusza Marca solidnie zapracowali. Smak wygranej jest wyjątkowy, bo dzięki niej – po tym jak w niedzielę goniący czołówkę Lech II Poznań podzielił się punktami z Kotwicą Kołobrzeg – kaliszanie zapewnili sobie pozycję samodzielnego lidera trzeciej ligi w grupie 2. Do końca rundy jesiennej pozostały już tylko dwie kolejki. W najbliższą sobotę „trójkolorowi” udadzą się do Gdyni, na spotkanie z tamtejszym Bałtykiem. Ostatni mecz przed zimową przerwą, na własnym obiekcie, zagrają 24 listopada, a ich rywalem będzie Bałtyk Koszalin.
Tekst i zdjęcia: Karina Zachara
15.kolejka III ligi gr.2, 10.11.2018r., Stadion Miejski w Kaliszu
KKS Kalisz – Radunia Stężyca 3:0 (2:0)
1:0 Hubert Antkowiak 17.min (k), 2:0 Ivan Vidal Gonzalez 45.min+2, 3:0 Robert Tunkiewicz 79.min.
Żółte kartki: Mateusz Żytko, Robert Tunkiewicz, Hubert Antkowiak, Mateusz Gawlik, Patryk Palat (KKS) oraz Artur Formela, Mateusz Łuczak, Dominik Naczk, Bartosz Stencel (Radunia). Czerwona kartka: Dawid Klawikowski (Radunia, 15. min, za faul)
KKS: Adam Wasiluk – Tomasz Owczarek, Mateusz Żytko, Mateusz Gawlik, Jakub Staszak (90. Patryk Kieliba) – Mateusz Żebrowski, Marcin Radzewicz (58. Marcin Lis), Robert Tunkiewicz, Maateusz Stefaniak (76. Patryk Palat) – Ivan Vidal Gonzalez (51. Gabriel Vidal Gonzalez), Hubert Antkowiak.
Radunia: Patryk Kotłowski – Damian Gębiś, Krzysztof Iwanowski, Piotr Karasiński, Artur Formela – Dominik Naczk (53. Rafał Jankowski), Tomasz Bejuk (53. Jakub Kłosowski), Andrzej Kaszuba (86. Michał Mejer), Radosław Stępień, Dawid Klawikowski – Mateusz Łuczak (74. Bartosz Stencel).