O wyniku zadecydowała seria obron Adama Morawskiego w okolicach dwunastej minuty, które płocczanie wykorzystali do wyprowadzenia kontrataków. W ten sposób zbudowali kilkubramkową przewagę i pomimo starań kaliszan utrzymali ją do końca.
Przed meczem głośno było o zgłoszeniu do rozgrywek po ponad dwuletniej absencji, Marcina Wicharego, legendy Wisły Płock. Trener bramkarzy płockiego zespołu musiał być w gotowości z powodu przedłużających się problemów zdrowotnych Ivana Stevanovicia. Ostatecznie jednak rola Wicharego ograniczała się, tak jak w poprzednich spotkaniach, do wspierania swoim doświadczeniem Adama Morawskiego.
Mecz rozpoczął się od gry bramka za bramkę. W pierwszych kilku akcjach oba zespoły skutecznie neutralizowały swoje poczynania dobrą grą w defensywie. Na pierwszą bramkę musieliśmy czekać do czwartej minuty, kiedy do siatki trafił grający na rozegraniu Michał Daszek. Chwilę później, pierwsze trafienie zaliczył również Energa MKS Kalisz za sprawą skutecznego karnego Konrada Pilitowskiego. Obraz gry zaczął się zmieniać w okolicach dwunastej minuty, gdy drugą dyskusyjną karę otrzymał Mateusz Kus, co zmusiło trenera Tomasza Strząbałę do ściągnięcia go z parkietu na dłuższą chwilę. Bez szefa obrony Energa MKS-u Kalisz Wiśle grało się zdecydowanie łatwiej.
Do tego kilka świetnych interwencji dołożył Adam Morawski, w pierwszej połowie zdecydowanie podtrzymujący formę z mistrzostw świata w Egipcie. Kontrataki po skutecznych obronach „Loczka” pozwoliły przyjezdnym zbudować kilkubramkową przewagę, ale ostatnie minuty pierwszej części należały do Energa MKS-u. Trafienia Stanisława Makowiejewa, Marka Szpery i Krzysztofa Misiejuka bez odpowiedzi Wisły pozwoliły znacząco zmniejszyć stratę przed drugą połową.
Początek drugiej części meczu znowu przyniósł wyrównaną grę z obu stron. Na plac gry wrócił Mateusz Kus występując również w ataku i pokonując Morawskiego, bardzo aktywny był Maciej Pilitowski. Środkowy rozgrywający reprezentacji Polski w pierwszych piętnastu minutach drugiej połowy był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na boisku. Niestety, później upadł na parkiet i uderzył się w tył głowy, co często bywa niebezpieczne.
Mimo że czas gry Macieja od tego momentu został ograniczony, koledzy z zespołu ewidentnie złapali wiatr w żagle po kilku jego niezwykle dynamicznych wejściach chwilę wcześniej. Wisłę znowu udało się zmusić do gry w ataku pozycyjnym mocno ograniczając ilość łatwych sytuacji bramkowych. To i duża determinacja w grze do ostatniej akcji pozwoliły Energa MKS-owi Kalisz wygrać drugą połowę i zmniejszyć stratę do czterech bramek, chociaż ostatnie trafienie Kacper Adamski zaliczył trafiając niemal równo z syreną końcową.
Energa MKS Kalisz 24:29 Orlen Wisła Płock
Energa MKS Kalisz: Łukasz Zakreta, Mikołaj Krekora ˗ Piotr Krępa 5, Maciej Pilitowski 4, Konrad Pilitowski 3, Mateusz Góralski 3, Kacper Adamski 2, Marek Szpera 2, Stanisław Makowiejew 2, Krzysztof Misiejuk 1, Mateusz Kus 1, Robert Kamyszek 1, Kamil Adamski, Michał Czerwiński
Orlen Wisła Płock: Adam Morawski ˗ Michał Daszek 7, Zoltan Szita 6, Philip Stenmalm 3, Przemysław Krajewski 3, Alvaro Ruiz 2, Lovro Mihić 2, Niko Mindegia 2, Jeremy Toto 1, Krzysztof Komarzewski 1, Leon Susnja 1, Mikołaj Czapliński 1, Abel Serdio
PGNiG Superliga